Nieśmiało możemy powiedzieć, że ten sezon nieco się różnił od innych nam znanych. Chyba nie było w ostatnich latach takiej sytuacji dla narciarzy, żeby aż tyle kłód los rzucał nam pod narty. Drzewiej jeździło się po zmuldzonych stokach, ale śniegu wszędzie było w bród. Teraz dzięki zdobyczom techniki stoki są gładkie jak stół, za to o warunki trudniej. 😉
Start Camp i Race Camp
Zaczęliśmy standardowo od listopadowej wizyty na Kauner. Lubimy się z tą okolicą. Dwa następujące po sobie treningi zgromadziły przeszło 80 osób, z których najmłodszy uczestnik miał 9 lat, a najstarszy 72 (W końcu wiek, to tylko liczba). Start Camp przeznaczony był dla Juniorów oraz początkujących i średniozaawansowanych tyczkowców, ale znalazło się też miejsce dla chcących doskonalić technikę w grupie Gran Turisto.
(Start Camp, fot. @emiliaschudy.photo)
Warunki dawały radę. Pogoda, nieco zmienna, zafundowała nam pełen przekrój warunków. W czwartek wieczorem, przedostatniego dnia, zaczął lekko prószyć śnieżek i zamknął lodowiec aż do wtorku. Uczestnicy Race Camp, który przeznaczony był dla najmocniejszych dzików, zaczęli od przygód w puchu po szyję. Za to jak już obsługa odkopała stoki…
Dokładnie, warunki pucharowe i mocny start sezonu.
NartoWeekend i treningi jednodniowe
Zwykle po powrocie z lodowca rozpoczynamy treningi w lokalnych ośrodkach, ale nie tym razem. Okazało się, że zimy w tym roku nie ma. Trzeba było nieco improwizować, ale daliśmy radę. Slalomowe środy w Na Stoku gromadziły tłumy, a w Stacji Narciarskiej Kamienica wyciąć kilka gigantowych skrętów. W sumie przewinęło się około 100 uczestników, chyba jednak nie było aż tak źle.
Family Race Camp i Junior Race Camp
Pierwszy tydzień ferii, to trening tyczkowy dla całych rodzin, świetnie przygotowane stoki Tarvisio, a do tego ta słoneczna pogoda. Każdy pojeździł i wypoczął. Wieczorne wideoanalizy umilały nam pizza, Prosecco i oliwki. Przez cały trening główny nacisk został postawiony na techniki gigantowe, w końcu trzeba korzystać z równych i szerokich stoków. Końcówka treningu to nieco slalomowej zabawy na krótkich i długich tyczkach. Początkujący mogli się oswoić, a bardziej zaawansowani wyszaleć.
(Family Race Camp, fot. Nartomaniak)
W drugim tygodniu Juniorzy opanowali stoki SN Kamienica, część z nich była już rozpędzona po gigantach na FRC i liczyła na więcej. Niestety pogoda nieco utrudniała trenowanie, a śnieg całkowicie opuścił okolicę razem z Juniorami. Można śmiało powiedzieć, że trenowali do ostatniego płatka śniegu.
Końcówka lutego, to utrzymujące się ocieplenie, a marzec, to wiadomo…
Nie załamujemy się, w końcu do listopadowych treningów zostało niewiele ponad 6 miesięcy😉
Zawody
Mimo niesprzyjającej aury, udało nam się zaliczyć kilka startów. Marek rozsiadł się na pierwszym miejscu we wszystkich eliminacjach Helly Hasen Master League oraz w finale. Darek opanował drugą pozycję eliminacjach, niestety nie mógł wziąć udziału w finałach. Gdyby wziął wynik byłby do przewidzenia. Poza nimi zawody te odwiedziły również Ada i Kasia, które (w tych eliminacjach, w których wzięły udział) oczywiście też zajęły miejsca na pudle.
(Helly Hansen Master League, fot. prywatne)
Eliminacje Family Cup to zwycięstwa w swoich kategoriach m. in. Kryspina, Alexa, Kasi. Na pudle w swoich kategoriach stanęli też Ada, Darek i Rafał.
W Mistrzostwach Polski Lekarzy oraz SKIM&L (obie imprezy organizowane przez POLSKIMED) Kasia ponownie zagościła w czołówce, a swoją pozycję umocniła jeszcze podczas Mistrzostw Europy Lekarzy.
(Sudecka Liga Narciarska, fot. prywatne)
Sudecka Liga Narciarska odbywała się w tym sezonie w dość egzotycznej formule. Ze względu na warunki pogodowe, pewne było to, że nic nie było pewne. Wszystkie plany trzeba było korygować, a komunikaty, o tym czy dana edycja na pewno się odbędzie, podawane były w ostatniej chwili. Nie zawsze można startować przy idealnej pogodzie, ale Juniorzy się tym nie przejmowali. Kryspin zakończył zmagania na drugim miejscu w swojej kategorii, a Gaspar tuż za pudłem.
Kilka słów na koniec
Spodziewaliśmy się dłuższego i bardziej śnieżnego sezonu, jednak życie lubi zaskakiwać. Plany niezrealizowane przełożyliśmy na następny sezon, czyli atrakcji będzie sporo.
Teraz zamawiamy sprzęt u naszych przyjaciół z PM Sport i robimy formę.